Kwintesencja Rozdział 1

Seria Tales Upon Tales


Kwintesencja


Rozdział 1 - Czarny Miecz


Kropla potu stoczyła się z czubka mojego nosa, pulsujące ciepło od rozgrzanego metalu sprawia, że jest duszno po godzinach kucia go. Uderzam w czerwoną od żaru część metalu moim młotem aż iskry poleciały. Zbieram odpowiednią ilość many w prostej linii tuż przy części metalu i znów uderzam młotem.

Jego kawałki zaczynają układać się w formę miecza, końcówka jest zaostrzona, a on sam poszerza się, ale gdy dochodzi do głowicy jest ona zrobiona cieniej, aby łatwiej było ją złapać.

Chwyciłem gorący metal w rękę chronioną warstwą kamieni, skupiłem się i stworzyłem powietrzną magię pod dużym ciśnieniem aby wyostrzyć miecz i wygładzić każde wgniecenie w ostrzu.

Następnie używałem magii ognia by stworzyć strumień płomieni i podgrzać metal aż świeci na biało i żółto, potem zmieniłem płomienie na zimną wodę. Mój cały warsztat wypełnił się parą, ale nie przestawałem produkować wody by ochłodzić metal szybciej.

Gdy para się już rozpłynęła, miecz stanął się czarny. Po ponownym jego ostrzeniu powinien mieć normalny srebrny kolor, jednak miecze magiczne zazwyczaj zmieniają kolor w zależności od ilości many włożonej w produkcję.

To był mój pierwszy miecz wyprodukowany z taką ilością many przez długi okres czasu. Wpływanie many zazwyczaj odbywa się na końcu wykuwania miecza, jednak w tym przypadku robiłem to przez cały czas produkcji, od początku do końca.

Znów użyłem magii wiatru by wyostrzyć miecz i pozbyć się niedociągnięć na jego powierzchni. Miecz pozostał czarny, w niektórych miejscach miał skrystalizowane fragmenty, a końcówka jego była czystym, czarnym jakby-kryształem. W miejscu gdzie miecz miał być wkładany znajdowały się dwa czarne kryształy, jeden po obu stronach, a drugi na głowicy.

Rękojeść był wypełniony wieloma małymi kryształami i gdy ich dotknąłem wydawały się gładkie, jednak łatwe do utrzymania.

Zacząłem używać magii powietrza aby zrobić wzór na ostrzu, ale dzieje się to bardzo wolno przez twardość miecza. Po godzinie ciągłego używania magii udało mi się go ukończyć. Był pełen kryształów wyciętych tak, aby tworzyć ładny wzór na niej.

Uświadomiłem sobie, że mam coś idealnego dla tego miecza, poszedłem do składzika i otworzyłem skrzynię, gdzie trzymałem pochwy, które wykonałem. Wyciągnąłem jedyną czarną i włożyłem do niej miecz.

Pochwę tę zrobiłem z czarnego dzika, który umiał strzelać kulami ognia i wywoływać eksplozje. Zawiązałem pas pochwy wokół swojego pasa i zacząłem czyścić warsztat.

Wyparowałem wodę z ziemi, a następnie tnę kamień pokrywający sufit, ściany i podłogę. Przesunąłem kawałki na jedną kupkę w rogu. Odłożyłem młot i wyszedłem z warsztatu. Wszedłem do kuchni i wyglądnąłem przez okno, słońce już zachodziło.

Otworzyłem pudło z lodem otoczone kamieniem i wyjmuję butelkę pełną zimnej wody, która zaspokaja moje pragnienie. Miałem zamiar zacząć rozbierać się, jednak ktoś zapukał do drzwi.

Widocznie byłem za późno. Poszedłem otworzyć drzwi i ujrzałem króliczą dziewczynkę, która przychodzi tu regularnie. Jej białe futro pokrywało całe ciało, a krótkie uszy skierowane w górę są normalnym widokiem w tym domostwie, mimo że są rzadkością w mieście.

- Znów jesteś spocony - powiedziała z zdenerwowanym spojrzeniem.

- Przepraszam, miecz zajął mi więcej czasu niż myślałem, ale tym razem jest to coś niesamowitego.

- Wszystko co robisz jest niesamowite.

- Tak, ale tym razem jest to niesamowite nawet w moich oczach.

- Możesz mi pokazać?

Wyjąłem czarny miecz z pochwy i pokazałem go jej.

- Jest piękny, ale stworzyłeś już piękniejsze miecze wcześniej, dekoracje też są ładne, ale jeśli chciałeś zrobić drogi miecz, czy inne kolory nie wyglądałyby lepiej?

- To nie są zwykłe kamienie, które dodałem do miecza, by wyglądał lepiej. Napełniłem miecz dużą ilością many, a ona skrystalizowała się na mieczu.

- Nigdy nie słyszałam o skrystalizowanej manie.

- Ja też nie wiedziałem, że jest to możliwe. Dlatego jest on taki niesamowity.

- Testowałeś już go?

- Nie, ale mam wrażenie, że może to być niebezpieczne by próbować go w mieście.

- To co powiesz na misję z gildii jutro? Będziesz mógł przetestować miecz i zarobić trochę pieniędzy.

- Mhm, brzmi dobrze.

Poprawiła swoje włosy z jednej strony na drugą, odsłaniając szyję i odwróciła się tyłem do mnie. Podszedłem do niej, złapałem jej ramiona i wgryzłem się w jej szyję. Krew trysnęła, a ja spijam gęstą, ciepłą ciecz smakującą żelazem.

Po chwili picia położyłem swój język na ranę i przytrzymałem go tam chwilę, a rany szybko się zagoiły. Odsunąłem się od niej, następnie wyjąłem srebrną monetę z kieszeni i dałem ją jej.

-Dziękuję - powiedziała biorąc pieniądz.

- Ta ja powinienem dziękować. Nie wielu ludzi zdecydowałoby się na oddanie swojej krwi wampirowi.

- Tak, ale to dlatego, że cię nie znają. Gdyby wiedzieli, że jesteś nieszkodliwy, każdy by chciał skorzystać z okazji łatwego zarobku. Ale cieszę się, że nie wiedzą, ponieważ pomaga to mojej rodzinie.

- Nie jestem pewien, lecz nie ma to znaczenia, nie wybrałbym nikogo zamiast ciebie. Teraz pójdę zmienić moje ubrania i wyruszę. Do zobaczenia jutro.

- Mhm, do zobaczenia - powiedziała z wesołym spojrzeniem i odwróciła się wychodząc z domu.

Poszedłem do sypialni i przebrałem się. Ubrałem czarne spodnie i czarną koszulę. Zabrałem czarny kaptur i ubrałem go.
Usłyszałem pukanie do drzwi.

- Hej, idziesz zobaczyć sieroty, prawda?

Wróciłem do kuchni i zobaczyłem Sarah stojącą w drzwiach.

- Tak.

- Mogę pójść z tobą? Chcę zobaczyć kto nowy tam zamieszkał.

- Mi to nie przeszkadza, ale czy nie sprawi ci to żadnych problemów? Bycie zauważoną z wampirem nie wzbudzi zadowolenia tutejszej ludności.

- Ludzie stąd nie lubią nas nieważne czego byśmy nie zrobili, więc nie widzę w tym problemu.

- W takim razie chętnie przyjmę twoje towarzystwo.

- Chodźmy więc. Tak w ogóle, o co chodzi z tymi ubraniami? Nie przesadziłeś trochę ze świętowaniem o swoim czarnym mieczu?

- To mój zwykły ubiór. Nie za dobrze radzę sobie ze światłem słonecznym, mana którą widzę zniekształca światło i czyni je jaśniejszym, więc oślepia mnie na zewnątrz. Dopóki nie spojrzę w górę da się to tolerować, ale noszenie czarnego sprawia mi radość, uspokaja mnie na zewnątrz.

- Jak widać wyższe klasy mają swoje własne problemy.

- Tak, jak fakt, że muszę pić krew by przeżyć.

- Ale dzięki temu żyjesz o wiele dłużej i możesz przetrwać długi czas bez krwi, więc to nie taki duży problem.

- Jasne, przeżycie nie jest problemem, ale wypaczyło to naszą rasę i większość innych ras nas nienawidzi. Ciężko jest też znaleźć ludzi, od których można pić krew.

- To prawda, wybacz, byłam po prostu zazdrosna o twoją moc i o to jak łatwo jest z nią żyć. Zarabianie pieniędzy jest kwestią porannego spacerku.

- Rozumiem, łatwo jest zobaczyć dobre strony czegoś, czego nie masz, i pragnąć tego nie znając jego wad. Gdybym mógł zamienić się na miejsca z tobą zrobiłbym to bez wahania.

- Zaufam ci na słowo, ruszajmy już zanim się ściemni, stragany niedługo też zostaną zamknięte.

- Tak, ruszajmy.

*chapter 2 link*
























Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brama Melissy Rozdział 1 cz. 1

Brama Melissy Epilog

Brama Melissy Rozdział 7