Rozdział 8, Brama Melissy

Rozdział 8 -Trening grupowy

Ziemiste dłonie ruszyły na mnie, wyskoczyłam w powietrze by ich uniknąć, odwróciłam się w stronę ziemi i stworzyłam kulę ognia, zawierającą trochę magii powietrza i pchnęłam ją w stronę dłoni. Kula uderzyła cel, a eksplozja zniszczyła dłonie na proch. Siła eksplozji wyrzuciła mnie dalej w powietrze, a ja zaczęłam tworzyć kolejną kulę ognia, używając dwa razy więcej magii powietrza.

Rzuciłam ją w miejsce, gdzie myślałam, że będzie Cyril, siła mnie odrzuciła do tyłu. Rozejrzałam się, ale nie zobaczyłam go nigdzie, następnie poczułam kilka ostrych cięć na moich plecach i wodę uderzającą mnie z dużym ciśnieniem.

Upadłam na ziemię, a moje rany są już prawie wyleczone. Formuję grad ognia i rzucam go w stronę Cyrila, przekierowałam je w stronę, gdzie on uciekł próbując ich uniknąć.

Grad ognia podążał za Cyrilem dopóki go nie uderzył, ale zniszczył resztę barierą powietrza.
Następnie chwycił mnie ziemistą ręką i mocno ścisnął. Przekroiłam ją powietrzem pod ciśnieniem i zaczęłam formować kolejną kulę ognia, ale zostałam zalana wodą i upadłam na ziemię.

- Ostatnim razem poddałaś się, gdy zostałaś złapana ziemistą ręką, dobra robota zmieniając to. Myślę, że otrzymałaś prawo spać normalnie ostatniej nocy indywidualnego treningu.
- Dziękuję, mistrzu.

Cyril wyszedł z pokoju treningowego, a ja stałam tam zszokowana. Pierwszy raz w tygodniu nie muszę trenować do momentu omdlenia. Zataczając się przez chwilę wyszłam z pomieszczenia. Było wyjątkowo cicho, a ja się czułam jakbym trenowała całe swoje życie.

Moje ciało wciąż jest nastawione na walkę i  nie mogę go zrelaksować ani trochę. Wciąż rozglądam się za kimś, kto by mógł na mnie skoczyć, ale gdy dotarłam do chatki, czuję się spokojniejsza.

- Melissa!

Ktoś krzyknął moje imię z tyłu, a ja poczułam jak staje mi serce. Spojrzałam za plecy i ujrzałam Alice biegnącą w moją stronę. Wskoczyła na mnie i przytuliła się do mnie ze łzami w oczach.

- Tęskniłam za tobą, Alice
- Tak się cieszę, że wszystko w porządku.
-Jak trening?
- Nic w porównaniu do ciebie. Na prawdę możesz używać teraz magii?

Uśmiechnęłam się tworząc małą kulę ognia w mojej dłoni, a następnie niszcząc ją.

- Ale fajnie, nie mogę się doczekać, kiedy ja tak będę umiała.
- Wciąż musimy kontynuować nasz trening zanim będziemy kontynuować naszą podróż.
- Tak, chyba powinniśmy już iść spać.

Wyszliśmy na zewnątrz i weszłyśmy do jednego z namiotów. Położyłyśmy się rozmawiając przez chwilę o treningach, które robiłyśmy w przeciągu paru tygodni zanim zasnęłyśmy.

Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz Alice tuż obok mnie. Odsunęłam się trochę i spojrzałam na nią. Wyglądała spokojnie i uroczo kiedy spała. Patrzyłam na nią dopóki nie usłyszałam drzwi na zewnątrz, wstałam i wyszłam z namiotu.

- Wstawajcie karły, to ostatni dzień waszego treningu i ostatni dzień, w czasie którego się wami opiekuję dzieciaki.

Luna wyszła zza Cyrila, a Martin i Marie wyszli ze swojego namiotu. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam Ryana stojącego obok mnie. Wystraszyłam się na chwilę tym, że nawet go nie zauważyłam. Alice doszła do szeregu jako ostatnia i czekaliśmy na instrukcje.

- Gdy walczycie w grupie musicie znać swoje wzajemne moce, abyście mogli wyciągnąć pełny potencjał grupy. Dam wam czas, abyście zapoznali się z waszymi nowymi mocami, żebyście mogli walczyć ze mną z pełną mocą.

Wszyscy staliśmy i patrzyliśmy dalej na Cyrila.

- Okej, oddalę się trochę, uspokójcie się więc i rozmawiajcie, nie będę czekał wieczność.

Cyril odsunął się, a my stanęliśmy w kółku. Utworzyłam cienką barierę powietrzną wokół nas, aby nas nie usłyszał.

- Cholera, niesamowite, nauczyłaś się magii Melissa.
-Ciszej Martin, bariera nie jest tak mocna, żeby zablokować każdy dźwięk. Lepiej będzie jak będziemy szeptać - powiedziałam cicho do Martina.
- Przypuszczam, że wszyscy prócz mnie i Melissy nauczyli się fizycznie ulepszać swoje ciało za pomocy many. Ja nauczyłam się używać elementarnej magii czterech żywiołów i mogę używać dwóch w tym samym czasie. Zgaduję, że Melissa nauczyła się innych magii niż leczniczej, ale nie tak dobrze jak ja. Mam dla nas strategię.

Wszyscy zgodziliśmy się, że to co powiedziała była prawdą.

- Marie, Melissa i Alice będą na froncie, z Melissą stojącą trochę z tyłu, rzucającą czary na Cyrila, podczas gdy Marie i Alice walczą z nim, ale niezbyt agresywnie, małe ataki z dystansu. Martin zostaje ze mną, aby mnie ubezpieczać podczas ładowania dużego czaru, by osłabić Cyrila. Ryan zniknie z widoku tak szybko jak to możliwe i  poczeka aż Cyril ruszy na mnie by na niego skoczyć.

Spojrzeliśmy na Cyrila i zobaczyliśmy, że wciąż stoi w miejscu, czekając.

- Co się stało z twoją włócznią, Alice?

Spojrzeliśmy na nową włócznię Alice, która miała drewniany trzon i metalową głowicę.

- Coś się stało i Cyril dał mi nową, powiedział, że drewno jest specjalnym materiałem i powinno być wytrzymałe, a metal jest magiczny, ale nie mogę jeszcze tego wykorzystać.

- Cool - powiedział Martin podekscytowany.

- Okej wydaje mi się, że skończyliście już.

- Sorry

- I tak już byliśmy gotowi, powodzenia wszystkim - powiedziałam wyjmując mój miecz z pochwy i zdejmując tarczę z pleców.

Zatrzymałam barierę powietrzną i szłam za Marie i Alice, które obie były gotowe do walki. Uformowałam kulę ognia pełną powietrza i rzuciłam ją w stronę Cyrila. Dym z eksplozji schował go kompletnie, uformowałam kolejną kulę i starałam się go znaleźć.

Gdy dym zaczął znikać, przyglądałam się czy jest on w nim. Poczułam nagłe uderzenie w lewej stronie szyi i zostałam zepchnięta na ziemię. Uderzyłam się w głowę i starałam się złapać oddech, ale but Cyrila ściskał mi szyję.

Ujrzałam Alice i Marie odwracające się, Marie dźgała Cyrila sukcesywnie, lecz ten wszystkiego uniknął wciąż trzymając nogę na mojej szyi. Następnie Alice zamachnęła się swoim młotem, jednak ten odskoczył w powietrze unikając młota, a następnie kopiąc go, by wyskoczyć wyżej w powietrze. Alice osłabiła swój chwyt na młocie i straciła balans. Zrobiła parę kroków by go odzyskać, lecz w tej samej chwili Cyril kopnął ją w skroń, a ta upadła na mnie nieprzytomna.

Marie usiłowała go dźgnąć, gdy wylądował w miejscu, w którym stała Alice, jednak złapał on główkę włóczni i uderzył ją w twarz swoją lewą ręką. Marie zachwiała się do tyłu, upuszczając włócznię, chwyciła się za krwawiący nos i spojrzała w górę, ale natychmiast została uderzona w prawą stronę głowy głowicą swojej włóczni i pada na ziemię nieprzytomna.

Wypuściłam grad ognia w stronę Cyrila, lecz on stworzył wielką kulę wody i rzucił ją na mój ogień. Nadchodziła na mnie powoli, gasząc moje płomienie. Gdy przestałam wypuszczać ogień, kula wody spadła na mnie sprawiając, że obie byłyśmy mokre. Wytarłam swoje oczy i ujrzałam Cyrila idącego w stronę Luny. Starałam się wstać, ale Alice była na mnie.

Zaczęłam ją ze mnie spychać i ujrzałam na ziemi szybko poruszający się w naszą stronę cień. Spojrzałam w górę i ujrzałam blok ziemi spadający na nas. Upuściłam swój miecz, złapałam tarczę obiema rękami i starałam się nas ochronić. Uderzenie było mocne, a wszystko co mogłam zrobić to zmniejszyć jego siłę, podczas gdy jesteśmy zasypani przez ziemię.

Moje ręce są uwięzione pod tarczą, a ciężar gleby sprawia, że nie mogę oddychać. Staram się uwolnić swoje ramiona, ale bez skutku. Moje płuca zaczynają palić z braku tlenu, a ja pcham ramionami mocniej i mocniej, dopóki nie skończyła mi się siła i się nie poddałam.

Leżałam tam, tracąc przytomność, gdy pamięć z dnia ostatniego treningu przemyka mi przez myśl, gdzie przebiłam się przez ziemistą rękę magią powietrza. Użyłam resztki swojej siły, by przebić się przez ścianę sprężonym powietrzem i wychylam swoją głowę tak bardzo jak to możliwe, by zaczerpnąć świeżego powietrza.

Mój umysł zaczął działać ponownie, zaczęłam wypychać ziemię przez dziurę za pomocą powietrza i wkrótce byłam w stanie poruszać moją ręką. Kontynuowałam wypychanie ziemi, dopóki nie mogłam podnieść z siebie tarczy i użyć obu rąk aby odgarnąć ziemię z Alice.

Przysunęłam ją bliżej siebie i sprawdziłam, czy wciąż oddycha. Po upewnieniu się, zepchnęłam ją delikatnie na ziemię, lecząc ją i wstałam. Zaczęła się budzić i wstała także, podczas gdy ja oglądałam następstwa bitwy będąc w szoku.

Ryan leżał nieprzytomny na ziemi, Martin również był na ziemi, pokryty poparzeniami, a jego zbroja roztopiła się na nim. Luna znajdowała się obok niego, krwawiąc z wielu cięć, a Cyril stał za nimi, ze swoją nogą pokrytą poparzeniami i krwawiąc z rany, gdzie wystaje miecz Martina. Jego klaka piersiowa jest przebita przez ostro zakończony kamień, a jego prawa ręka krwawi z głębokiego nacięcia, które ciągnie się od jego ramienia do łokcia.

- Wiem, że wciąż możecie walczyć, ale zaprzestańmy tutaj. Daliście radę, ale nie myślcie, że jesteście silni, w momencie gdy spotkacie prawdziwego potwora, będziecie wiedzieć jak słabi jesteście. Przynajmniej przeszliście przez trening podstawowy, możecie więc być z siebie dumni. Teraz wyleczcie się i spakujcie, ponieważ, gdy opuścicie ostatni trening, nie macie już tu powrotu.

Cyril przeszedł obok mnie i upuścił torbę wypełnioną niesamowitymi eliksirami leczącymi i wszedł do chatki. Podniosłam torbę i ujrzałam w niej siedem eliksirów. Uśmiechnęłam się i poiłam innych, a gdy tylko wstali nie było już widać na nich żadnych ran.

Powiedziałam im co się stało po tym, gdy zemdleli i zaczęliśmy zbierać nasze rzeczy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brama Melissy Epilog

Rozdział 19 Brama Melissy

Rzodział 16 Brama Melissy