Posty

Brama Melissy Epilog

Epilog Czułam, że zanikam, a każda część mnie znikała. Pustka. Nagle wszystko stało się jasne, tak jasne, że mnie oślepiło, poczułam przyjemne ciepło. Poczułam się zrelaksowana, a ciepłe światło podniosło mnie w górę. Zwiększało się ono a ja czułam się niesamowicie szczęśliwa. Ujrzałam kształt jasności, byłam coraz bliżej jej, wkrótce ujrzałam, że miała kształt człowieka, ale nie widziałam jak wyglądał. Kształt zaczął mówić, a ja nie mogłam rozróżnić jego płci. - Nadchodzi duże zagrożenie nadchodzące na ten świat, a ty i reszta jesteście potrzebni by z nim walczyć. Nie mam mocy, by przywrócić cię do życia albo kogokolwiek innego jeszcze raz, więc nie umierajcie. Chciałam odpowiedzieć, ale nie czułam moich ust. Potem zaczęłam odsuwać się od kształtu pospiesznie. Stało się zimnej i zimniej. Ciemniej i ciemniej. Ruchy ustały, a moja świadomość zaczęła zanikać, gdy ujrzałam zielone światło otaczające mnie w jasnym, zielonym lesie.

Brama Melisy rozdział 20

Rozdział 20 Brama Melissy Moja prawa ręka bolała, czułam magię płynącą przez moje ciało właśnie w tę dłoń, lecz wciąż czułam ból. Przepływała ona przez moją dłoń do nogi Martina i leczyła ją, ale wciąż wyglądał on jakby cierpiał. Marie była przy nim, trzymając się za ręce i płacząc. Alice stała obok mnie z moim mieczem i tarczą, pytając jak się trzymam, Luna wciąż była z pół sowią kobietą, która była wciąż na ziemi i płakała. Potężny mag była obok złowrogiego pół sowiego mężczyzny, oglądając go dokładnie. Gdy uznałam, że odzyskałam wystarczająco sił wstałam z Martina i zaczęłam leczyć oboje z nas. Martin również chciał wstać, ale natychmiast niemalże upadł, gdyby nie Marie, która go złapała. Martin wstał i podziękował jej. - To był ciężki wróg - powiedziała Alice. Był on najsilniejszym z jakim się zmagaliśmy do tej pory, o ile wykluczmy mężczyznę trenującego nas oraz nieumarłego od którego uciekliśmy. Przytaknęliśmy i podeszliśmy do Luny. - Jak się trzymacie? - spytała

Rozdział 19 Brama Melissy

Rozdział 19 - odkrywanie Conlaren i walka. - Wszystko w porządku Melissa? - Alice położyła swoją dłoń na moim ramieniu. - Tak, znajdźmy tego, kto jest za to odpowiedzialny. - Nie bądź taka pochopna, Melissa - powiedziała Luna zza mnie. - Wróg jest nieznany, a to miejsce jest perfekcyjne na atak z zaskoczenia - powiedziała potężny mag. - Ale jeżeli się nie pospieszymy, będzie więcej ofiar. - Jeśli się pospieszymy my możemy zostać ofiarami - dodał Martin. - Co innego walczyć z przeszkodami, a co innego samobójcza misja - powiedziała przekonująco Luna. - Racja, masz racje, przepraszam. Jak to zrobimy? - Las jest duży, drzewa utrudniają widoczność, ciężko będzie nam kogokolwiek znaleźć, nie możemy więc się rozdzielać bo nie znamy wroga, a atak z zaskoczenia podczas rozłąki byłby fatalny - wyjaśniła Luna. - Liście drzew nie pozwalają mi także na latanie i szukanie was. - Czyli nie mamy wyboru, ale iść w grupie? - spytałam. - Mogę iść sama w jedną stronę, kiedy reszta

Rozdział 18 Brama Melissy

Rozdział 18 - Conlaren. Poczułam kogoś szturchnięcie, otworzyłam oczy i ujrzałam niebo nade mną i dwie okrągłe rzeczy w oddali. Moje oczy skierowały się na Lunę, będącą obok mnie i patrzącą na mnie. - Jesteśmy już prawie w lesie Conlaren, wstawaj i przygotuj się. - Oh, dziękuję, na prawdę zasnęłam? - Tak, ale to zrozumiałe, podróż była ciężka od początku. Trochę ci zazdroszczę, że dałaś radę tu zasnąć. - Przepraszam, następnym razem usiądę obok ciebie i pozwolę ci zasnąć, dobrze? -Nie sądzę, żebym dała radę spać spokojnie  zanim wszystko się uspokoi. Dziękuję za propozycję. Poczułam, że smok się obniża i wkrótce ujrzałam drzewa, które były zaskakująco wysokie. Były przynajmniej dwa razy wyższe niż normalne drzewa, oraz miały mniej liści z szarymi liniami na środku. - Dziwne drzewa. - Potężny mag powiedziała mi, że w tym miejscu wielokrotnie odbywały się magiczne rytuały i nadmiar magii przesiąkł głęboko w las, zmieniając drzewa. - Czy te rytuały się dalej odbywają?

Rozdział 17 Brama Melissy

Rozdział 17 - Opuszczenie Cascany Podbiegłam do Marie, która otrzymała poważne uderzenie w walce, była na ziemi i kaszlała krwią. Zaczęłam ją leczyć i usłyszałam kogoś biegnącego w moją stronę. Martin podbiegł do niej i złapał jej dłoń. - Wszystko w porządku? - spytał i spojrzał na nią z łzami w oczach. Kontynuowałam leczenie, podczas gdy ona spoglądała na niego uśmiechając się delikatnie z zakrwawionymi ustami. Zostali w tej pozycji przez cały czas leczenia, a gdy Marie wstała, wiedziałam, że czuje się lepiej. Rany wewnętrzne są ciężkie do ocenienia, kiedy są wyleczone, więc po prostu musiałam poczekać, aż pokażą się znaki, że czuje się lepiej. - Dziękuję Melissa - powiedziała Marie z uśmiechem. - Nie ma problemu, cieszę się, że jesteś cała i zdrowa. - Tutaj może wciąż być więcej ocalałych, powinniśmy stąd wyruszyć - powiedziała potężny mag, ruszając w stronę miasta. Chodziliśmy dookoła miasta, ostrożnie sprawdzając każdy napotkany dom, zwłoki kociej rasy były wszędzi

Rzodział 16 Brama Melissy

Rozdział 16 - Miasto Cascana Usiadłam obok potężnego maga, spojrzała na mnie ze spokojnym wyrazem twarzy. - Czy możemy porozmawiać? - spytałam kierując wzrok w jej stronę. - Tak, opowiem ci historię naszej leczniczej magii, oraz o bogini, która nam jej użyczyła. Wiedza ta była przekazywana z pokolenia na pokolenie w rodzinie wielkich magów w naszej wiosce. W ostatnich dniach życia nasz bohater powiedział swojej córce-dragonnierce, że jednego dnia, przyjdzie na świat wielkie zło, a gdy to się stanie, bogini będzie dawać moc poszczególnym jednostkom, by mogły przeciw niemu walczyć. - Więc magia lecznicza jest tą mocą, którą nam dała, a lord szkieletów jest wielkim złem? - Nie mam pewności, ale na to wygląda. W każdym razie, to czy jest on wielkim złem czy nie nie zmienia tego, co musimy zrobić. Miała rację, to co muszę i chcę zrobić nie zmieniło się. Chcę pomagać ludziom i odkrywać szeroki i ekscytujący świat, jeżeli zmuszona jestem walczyć z wielkim złem, aby świat pozostał

Brama Melissy Rozdział 15

Rozdział 15 - Ujeżdżanie smoka. Obudziłam się w swoim pokoju i wstałam z łóżka. Obok drzwi ujrzałam nową zbroję leżącą na ziemi. Była czarna, z fioletowymi znamionami, sprawiając, że wyglądała uroczo mimo promieniującego czarnego koloru. Podeszłam do mojej nowej zbroi i założyłam ją, metal wydawał się wytrzymały i dobrze zrobiony, była miła w dotyku i nie była ani za ciężka ani za lekka. Wyczułam coś w zbroi i spróbowałam użyć na niej leczącej magii, lecz bez efektu. Powinnam spytać o to kowala, ale jeśli mam zgadywać, to pewnie wykonana była ona z magicznego metalu, dzięki czemu powinna chronić mnie lepiej. Wyszłam z pokoju i ujrzałam Lunę czekającą na mnie, mimo, iż mówiła, abyśmy brali wszystko, czego potrzebujemy od kowala, sama nie miała żadnego wyposażenia. - Reszta już jest na zewnątrz, miałam cię niedługo budzić, gdybyś nie wstała. Nasza przewózka niedługo tu będzie, będziemy więc mogli niedługo wyruszyć. Upewnij się, aby podziękować Alice. Użyła swoich rzadkich metal