Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

Rozdział 18 Brama Melissy

Rozdział 18 - Conlaren. Poczułam kogoś szturchnięcie, otworzyłam oczy i ujrzałam niebo nade mną i dwie okrągłe rzeczy w oddali. Moje oczy skierowały się na Lunę, będącą obok mnie i patrzącą na mnie. - Jesteśmy już prawie w lesie Conlaren, wstawaj i przygotuj się. - Oh, dziękuję, na prawdę zasnęłam? - Tak, ale to zrozumiałe, podróż była ciężka od początku. Trochę ci zazdroszczę, że dałaś radę tu zasnąć. - Przepraszam, następnym razem usiądę obok ciebie i pozwolę ci zasnąć, dobrze? -Nie sądzę, żebym dała radę spać spokojnie  zanim wszystko się uspokoi. Dziękuję za propozycję. Poczułam, że smok się obniża i wkrótce ujrzałam drzewa, które były zaskakująco wysokie. Były przynajmniej dwa razy wyższe niż normalne drzewa, oraz miały mniej liści z szarymi liniami na środku. - Dziwne drzewa. - Potężny mag powiedziała mi, że w tym miejscu wielokrotnie odbywały się magiczne rytuały i nadmiar magii przesiąkł głęboko w las, zmieniając drzewa. - Czy te rytuały się dalej odbywają?

Rozdział 17 Brama Melissy

Rozdział 17 - Opuszczenie Cascany Podbiegłam do Marie, która otrzymała poważne uderzenie w walce, była na ziemi i kaszlała krwią. Zaczęłam ją leczyć i usłyszałam kogoś biegnącego w moją stronę. Martin podbiegł do niej i złapał jej dłoń. - Wszystko w porządku? - spytał i spojrzał na nią z łzami w oczach. Kontynuowałam leczenie, podczas gdy ona spoglądała na niego uśmiechając się delikatnie z zakrwawionymi ustami. Zostali w tej pozycji przez cały czas leczenia, a gdy Marie wstała, wiedziałam, że czuje się lepiej. Rany wewnętrzne są ciężkie do ocenienia, kiedy są wyleczone, więc po prostu musiałam poczekać, aż pokażą się znaki, że czuje się lepiej. - Dziękuję Melissa - powiedziała Marie z uśmiechem. - Nie ma problemu, cieszę się, że jesteś cała i zdrowa. - Tutaj może wciąż być więcej ocalałych, powinniśmy stąd wyruszyć - powiedziała potężny mag, ruszając w stronę miasta. Chodziliśmy dookoła miasta, ostrożnie sprawdzając każdy napotkany dom, zwłoki kociej rasy były wszędzi

Rzodział 16 Brama Melissy

Rozdział 16 - Miasto Cascana Usiadłam obok potężnego maga, spojrzała na mnie ze spokojnym wyrazem twarzy. - Czy możemy porozmawiać? - spytałam kierując wzrok w jej stronę. - Tak, opowiem ci historię naszej leczniczej magii, oraz o bogini, która nam jej użyczyła. Wiedza ta była przekazywana z pokolenia na pokolenie w rodzinie wielkich magów w naszej wiosce. W ostatnich dniach życia nasz bohater powiedział swojej córce-dragonnierce, że jednego dnia, przyjdzie na świat wielkie zło, a gdy to się stanie, bogini będzie dawać moc poszczególnym jednostkom, by mogły przeciw niemu walczyć. - Więc magia lecznicza jest tą mocą, którą nam dała, a lord szkieletów jest wielkim złem? - Nie mam pewności, ale na to wygląda. W każdym razie, to czy jest on wielkim złem czy nie nie zmienia tego, co musimy zrobić. Miała rację, to co muszę i chcę zrobić nie zmieniło się. Chcę pomagać ludziom i odkrywać szeroki i ekscytujący świat, jeżeli zmuszona jestem walczyć z wielkim złem, aby świat pozostał

Brama Melissy Rozdział 15

Rozdział 15 - Ujeżdżanie smoka. Obudziłam się w swoim pokoju i wstałam z łóżka. Obok drzwi ujrzałam nową zbroję leżącą na ziemi. Była czarna, z fioletowymi znamionami, sprawiając, że wyglądała uroczo mimo promieniującego czarnego koloru. Podeszłam do mojej nowej zbroi i założyłam ją, metal wydawał się wytrzymały i dobrze zrobiony, była miła w dotyku i nie była ani za ciężka ani za lekka. Wyczułam coś w zbroi i spróbowałam użyć na niej leczącej magii, lecz bez efektu. Powinnam spytać o to kowala, ale jeśli mam zgadywać, to pewnie wykonana była ona z magicznego metalu, dzięki czemu powinna chronić mnie lepiej. Wyszłam z pokoju i ujrzałam Lunę czekającą na mnie, mimo, iż mówiła, abyśmy brali wszystko, czego potrzebujemy od kowala, sama nie miała żadnego wyposażenia. - Reszta już jest na zewnątrz, miałam cię niedługo budzić, gdybyś nie wstała. Nasza przewózka niedługo tu będzie, będziemy więc mogli niedługo wyruszyć. Upewnij się, aby podziękować Alice. Użyła swoich rzadkich metal

Brama Melissy Rozdział 14

Rozdział 14 - Niebieski miecz. Gdy skończyłam być mierzona wróciliśmy do sklepowej części domu, Martin został zawołany do mierzenia, a ja zostałam by poszukać nowej broni i tarczy, aby zastąpić te stare. Martin, który przeszedł obok mnie miał nową, błyszczącą tarczę. Zastanawiając się, czy inni znaleźli to, czego szukali, zaczęłam przeglądać tarcze i miecze. Były tu osłony, okrągłe tarcze, ostre tarcze w przeróżnych kształtach i kolorach. Podniosłam zieloną okrągłą tarczę i trzymałam ją w mojej lewej ręce. Była dwa razy cięższa niż moja poprzednia, ale leżała dobrze w dłoni i nawet ją lubiłam. Po przetestowaniu jeszcze kilku innych zdecydowałam się na ciężką, zieloną  tarczę, wzięłam ją ponownie w moją lewą rękę. Podeszłam teraz do mieczy, spojrzałam na wystawę małego, krótkiego miecza, z bladoniebieską poświatą na stalowym ostrzu. Stałam tam, patrząc na ostrze i podziwiając jego piękno, miecz był prosty, ale niesamowicie dobrze wykonany. Cienkie, lecz ostre ostrze, oraz to j

Brama Melissy Rozdział 13

 Rozdział 13 - przygotowania. - Cieszę się, że to słyszę, wysłałam już kogoś, aby skontaktował się z naszym przodkiem, jestem pewna, że zechce nam pomóc. - Przodek? Nie mówisz chyba o smoku, który dał początek waszemu gatunkowi? - spytałam żądna odpowiedzi. - Tak właśnie. Prędkość naszej podróży byłaby nieporównywalna gdybyśmy po prostu szli, a czas tutaj ma znaczenie, abyśmy uratowali tak wiele ludzi, ile zdołamy. - Jaki jest nasz plan? - spytała Luna. - Powinniśmy wyruszyć na północ, rasy na południu są o wiele silniejsze i nie powinny być naruszone przez jego ciemną moc, a nawet jeśli, to poradziliby sobie z tym. Na wschodzie rasy również są silne, jednak nie obronią się przez ciemną mocą, ale nasza siła nie jest wystarczająca by im pomóc. Tak więc musimy udać się na północ i rosnąć w siłę w czasie drogi. - Powinniście udać się do naszego kowala po nowe wyposażenie, będzie darmowe dla was, bierzcie więc czego chcecie - powiedział Ong. - Zjemy tutaj obiad, wróćcie więc

Brama Melissy Rozdział 12

Rozdział 12 - Przeszłość i teraźniejszość. Otworzyłam moje oczy i ujrzałam brązowe linie w jasno-brązowym suficie. Wstałam z łóżka. W pokoju stały pochodnie z rzeźbami smoczych głów patrzących w górę, wydawało się jakby zionęły ogniem. Wyglądają ładnie, pomyślałam wychodząc z pokoju. Wychodząc z pokoju ujrzałam okolicę, wioska znajdowała się pod nami, a my byliśmy w domu położonym na zboczu wzgórza. Usłyszałam głosy po mojej prawej stronie, weszłam do pokoju. Był on szeroki i miał długi stół mieszczący czternaście osób, Luna siedziała na jego końcu i od razu mnie zauważyła. - Czekaliśmy na ciebie, usiądź. Marie i Martin, którzy siedzieli obok Luny spojrzeli w moją stronę i podnieśli ręce. Alice, siedząca obok Marie uśmiechnęła się i przywitała ze mną. Podniosłam swoją rękę w odpowiedzi i usiadłam obok Alice. Spojrzałam na drugą stronę stołu, gdzie znajdowali się trzej ludzie pokryci łuskami, ze skrzydłami na plecach, patrzący na mnie. Jedno z nich wydaje się kobietą, siedzi

Brama Melissy Rozdział 11

Rozdział 11 - Dragonnier Gdy się przedostaliśmy zobaczyłam pomieszczenie z jasno-brązowymi ścianami, otwarte drzwi na przeciwko nas i jasno-brązowe schody prowadzące w górę. Poszliśmy w stronę światła i weszliśmy po schodach, znajdowały się tam kolejne drzwi. Martin otworzył je cicho lecz pospiesznie i ujrzeliśmy, że znajdujemy się w środku pustego domu. Przeszliśmy przez niego i wyszliśmy na zewnątrz. Tam zobaczyliśmy, że znajdujemy się w wiosce, domy są małe i jasno-brązowe. Jest strasznie cicho, a ulice są puste, gdy szliśmy przez wioskę ujrzeliśmy, że domy są puste, patrząc im w okna. - Jest tu kto? - krzyknął Martin. Kontynuowaliśmy naszą wędrówkę, dopóki nie usłyszeliśmy dalekiego krzyku. - Powinniśmy im pomóc - powiedziałam. - Zgadzam się - powiedziała Luna. Wszyscy skinęli głowami i zaczęliśmy biec w stronę dźwięku, przed nami znajdował się duży okrągły budynek. Krzyki wzmogły się i stały się głośniejsze. - Muszą dochodzić stąd - powiedziała Luna wskazując na

Rozdział 10 Brama Melissy

Rozdział 10 - Togrolar Ryan wszedł do domu - Zająłem się wszystkimi pozostałymi goblinami. - Powinniśmy zdecydować czy zostać tutaj i odpocząć, czy rozbić się w lesie - powiedziała Luna patrząc na nas. - Nie czuję się za dobrze w tym miejscu, wolałabym pójść do lasu - powiedziałam wszystkim. - Tu jest bezpiecznie, mamy dach nad głową, tutaj byłoby lepiej - powiedział przekonywająco Martin. - Zgadzam się z Martinem, trzymanie warty będzie łatwiejsze tutaj - powiedziała Alice spoglądając na mnie. - Co z pułapkami goblinów? - spytała cicho Marie. - Co myślisz Martin? - spytała Luna Martina oglądającego pomieszczenie. - Myślę, że powinniśmy upewnić się , że ten pokój jest bezpieczny - powiedział rozglądając się. - Jeżeli zostaniemy tutaj przydałoby się pozbyć ciała goblina, nie możemy tutaj zostać długo z powodu wielu zwłok na zewnątrz, które wkrótce zaczną śmierdzieć. Ale na kilka dni będzie to idealne miejsce by wypocząć więc podobają mi się obie opcje. Czemu masz

Rozdział 9, Brama Melissy

Rozdział 9 - Wyprawka Gdy odchodziliśmy spojrzałam za siebie na chatkę, gdzie spędziliśmy krótką chwilę, która wydawała się długa, zdążyłam się przywiązać do tego miejsca. Było to dobre doświadczenie i tego właśnie pragnęłam, gdy opuszczałam dom. Poczułam się prze szczęśliwa, odwracając się i wyruszając w stronę naszego kolejnego celu. - Gratulacje, teraz jesteście wystarczająco silni, aby przetrwać w lesie, ale nie spocznijcie na laurach, siła nie zawsze ma znaczenie. Ten ostatni trening nauczy was tego, pójdziecie wybić wioskę goblinów. - Jakimi kreaturami są gobliny? - Są małe, zielone i paskudne. Są słabe i głupie, ale używają pułapek i nieczystych metod. - Więc, powinniśmy uważać, ale łatwo będzie je zabić. - Nie powiedziałbym tego, ale myślę, że najlepiej będzie jak odkryjecie to sami. Szliśmy przez las, kierowani przez Alphonse'a, rozmawialiśmy o wszystkim przez co przeszliśmy w czasie treningu, a czas zleciał, aż dotarliśmy do wioski. Byliśmy na wzgórzu, m

Rozdział 8, Brama Melissy

Rozdział 8 -Trening grupowy Ziemiste dłonie ruszyły na mnie, wyskoczyłam w powietrze by ich uniknąć, odwróciłam się w stronę ziemi i stworzyłam kulę ognia, zawierającą trochę magii powietrza i pchnęłam ją w stronę dłoni. Kula uderzyła cel, a eksplozja zniszczyła dłonie na proch. Siła eksplozji wyrzuciła mnie dalej w powietrze, a ja zaczęłam tworzyć kolejną kulę ognia, używając dwa razy więcej magii powietrza. Rzuciłam ją w miejsce, gdzie myślałam, że będzie Cyril, siła mnie odrzuciła do tyłu. Rozejrzałam się, ale nie zobaczyłam go nigdzie, następnie poczułam kilka ostrych cięć na moich plecach i wodę uderzającą mnie z dużym ciśnieniem. Upadłam na ziemię, a moje rany są już prawie wyleczone. Formuję grad ognia i rzucam go w stronę Cyrila, przekierowałam je w stronę, gdzie on uciekł próbując ich uniknąć. Grad ognia podążał za Cyrilem dopóki go nie uderzył, ale zniszczył resztę barierą powietrza. Następnie chwycił mnie ziemistą ręką i mocno ścisnął. Przekroiłam ją powietrzem pod