Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2018

Brama Melissy Rozdział 7

Rozdział 7 - Trening indywidualny. *Melissa* - Wstawaj, mamy trening przed sobą. Poczułam kopnięcie w brzuch i otworzyłam natychmiast oczy. Czuję złamane kości ruszające się we mnie, a posmak krwi w moich ustach wzrósł. - Dokończ ten eliksir podczas, gdy wytłumaczę ci trening - powiedział Cyril, wręczając mi otwartą fiolkę. Wypiłam resztę eliksiru, a ból natychmiast się zmniejszył. - Reszta już poszła na swój własny trening, wszyscy będziecie chwilę sami ćwiczyć. Pomoże wam to powstrzymać nadrabianie waszych słabości pracą w grupie. Praca w grupie powinna mieć miejsce dopiero, gdy wszyscy uczestnicy są silni sami. Możesz zostawić swoją tarczę, będzie ci jedynie potrzebny twój miecz. Trening rozpoczniemy szybkim pojedynkiem ze mną, potem pójdziesz biegać do lasu, a na końcu biegu zabijesz jednego orka sama. Jeżeli wciąż będziesz żyła podbiegnij do jeziorka, lecząc się i przepłyń dwie jego długości. Potem wróć biegiem wciąż się lecząc, przyjdź tutaj i nauczę cię magii ognia,

Brama Melissy Rozdział 6

Rozdział 6 - Trening Magiczny. - Macie, wypijcie to. Uleczy was to, żebyście mogli skupić się na treningu. Cyril podał nam dwa flakoniki z fioletowym płynem. Wzięłam i wypiłam, smakowało gorzko, ale zostawiało słodki smak. Poczułam, jak ból znika i mogłam znów normalnie się poruszać. - Zanim zaczniemy, muszę wam powiedzieć parę rzeczy, na które musicie używać, gdy dotrzecie do zaludnionej okolicy. Poziom magii, której zamierzam was na uczyć, jest wyższy, niż ten w normalnym świecie, nie popisujcie się więc tym, albo będziecie się mierzyć z konsekwencjami. To samo tyczy się magii leczniczej, jeśli ludzie się dowiedzą, będą cię postrzegać jako zagrożenie i będą starać się ciebie pozbyć, utrzymuj to więc w sekrecie. Mimo treningu, spotkacie wiele potworów, których nie będziecie w stanie pokonać. Musicie więc wciąż się rozwijać, nawet gdy już stąd odejdziecie. Nie myślcie, że jesteście niepowstrzymani. Na koniec, eliksiry, które was daję, są niesamowicie drogie, oczekuję więc, że spł

Brama Melissy Rozdział 5

Rozdział 5 - Chata w lesie. Weszliśmy do chaty, wnętrze było proste, znajdowały się tu tylko dwie półki, łóżko, mały stolik z jednym krzesłem i malutka kuchnia. Cyril ułożył Marie na łóżku i wziął lekarstwo z półki. - To jest leczniczy eliksir do fizycznych obrażeń, wyleczy ją całkowicie w przeciągu dwunastu godzin - Cyril pokazał nam flakon i wrócił do łóżka. -Mogę ja to zrobić? - spytał Martin. - Pewnie, tylko pamiętaj, że to bardzo drogi eliksir, nie spierdol tego. Martin wziął lekarstwo od Cyrila i delikatnie wlał czerwoną ciecz do ust Marie. - Skoro już się tym zajęliśmy, musimy porozmawiać. - Dziękujemy Cyril - wybuchłam, kłaniając się mu - Nie przeszkadza mi pomaganie wam, ale musicie wrócić do swojej góry. - Przepraszam, ale jest to niemożliwe - mówię wciąż w ukłonie. - Nie jest niemożliwe, mogę otworzyć bramę siłą i wpuścić was z powrotem. - Skąd wiesz o bramie?- spytałam, podnosząc głowę zdziwiona. - To nie pierwszy raz gdy widzę karły przychodzące z góry. -

Brama Melissy Rozdział 4

Rozdział 4 - nowy dzień w nowym miejscu. - Hej, obudź się, Melissa. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Alice naprzeciwko mnie. - Co się dzieje? - Zasnęłaś, więc pozwoliliśmy ci spać dopóki nie będziemy gotowi do wymarszu. - Na prawdę zasnęłam podczas warty? - Tak, ale Martin nie spał więc jest okej, pewnie dla tego jest nas dwójka na warcie w tym samym czasie. - Czuję się jakbyście ciągle zajmowali się mną. - Nie, po prostu dostałaś mocno poturbowana w walce z niedźwiedziem, jest to więc zrozumiałe. Ja się czułam, jakbyście się mną opiekowali, gdy weszliście sami do jaskini i zostawiliście mnie patrzącą na wejście. - Bycie na warcie to ważna praca, której nie podołałam. - Musimy się nauczyć polegać na sobie nawzajem, inaczej ta podróż będzie o wiele trudniejsza. - Masz rację, powinnam już wstawać, skoro wszyscy na mnie czekają. Wstałam i wyszłam z namiotu. - W końcu wstałaś, śpiochu? - spytał Martin z uśmiechem. - Mogłeś mnie obudzić, wiesz? - Próbowałem, ale nie wstawała

Brama Melissy Rozdział 3

Rozdział 3 - pierwsza noc. Gdy dotarłam do obozu, upadłam na ziemię ze wszystkimi broniami. - Hej, Melissa, wszystko w porządku? - spytała zmartwiona Alice. - Tak, wszystko w porządku. Jestem wykończona i obolała. Pozwól mi odpocząć chwilę. Gdy to powiedziałam, Luna zaczęła wydawać rozkazy. - Przynieście mi ostry nóż, żebym mogła wyciąć mięso tej bestii, potem uformujcie siedzenia z drzewa, które rozwaliliśmy wcześniej i postawcie namioty. Rozpalę ogień i potnę bestię, Alice, pokaż drogę do sadzawki jak już skończysz wszystko, żebyśmy mogli się umyć po walce. Leżałam na ziemi i patrzyłam jak Luna rozpala ogień swoją magią oraz jak dostaje nóż z mojego plecaka. - Hej, czemu bierzesz mój nóż, skąd w ogóle wiedziałaś, że mam ze sobą nóż? - Myślałaś, że nie wiedziałabym co  moja przyjaciółka z sąsiedztwa wzięłaby na podróż, o której rozmawiała codziennie? Zresztą nikt inny nie wziął ze sobą noża tak dużego, więc musimy go użyć. Na prawdę tak dużo o tym rozmawiałam? Czeka

Brama Melissy Rozdział 2

Rozdział 2 - Początek lasu. - Wkrótce zrobi się ciemno, a my potrzebujemy bezpiecznego miejsca do spania albo nie będziemy spać wcale - rozpoczęła rozmowę Luna. - Najpierw musimy zejść z tej góry, jest jakiś szczególny kierunek, w który powinniśmy się udać? - Powinniśmy iść prosto, książka mówiła, że teren za nami jest nieodkryty i najprawdopodobniej jest tam zimniej więc nie ma tam za dużo jedzenia czy ludzi. - Zejdźmy więc, chyba możemy to zrobić tędy, nie jest aż tak stromo.  Ruszyliśmy na dół chłodnej góry, a gdy dotarliśmy na ziemię słońce zaczęło już zachodzić i robiło się coraz ciemniej. - Alice, uderz w jedno drzewo swoim młotem, żebyśmy mogli zrobić ognisko i mieć gdzie usiąść - Luna nakazała Alice. - Odsuńcie się, albo na was to upadnie - powiedziała Alice. Gdy odeszliśmy Alice machnęła swoim młotem w pień, który natychmiast pękł, a drzewo upadło na ziemię. - Zbierzcie to w jedno miejsce, żebym mogła rozpalić ogień. W międzyczasie, weźcie kogoś ze sobą i sp

Brama Melissy Rozdział 1, cz. 2

Królestwo Karłów Rozdział 1, część druga - Czy to podwórko nie jest za duże? - zastanawiał się Martin. - Mhm, dlaczego ktoś, kto tu żyje chciałby opuszczać to miejsce - powiedziała Alice. - Czy to ma znaczenie dlaczego ona chce odejść? Jest naszą przyjaciółką. - Wydawała się trochę wycofana za każdym razem, gdy przychodziła z nami grać lub trenować, ale to chyba nie ma znaczenia - powiedziała Marie. - Oczywiście, że to ma znaczenie. Wychodzimy na zewnątrz i prawdopodobnie będzie niebezpiecznie, jeżeli nie możemy ufać sobie nawzajem nie przeżyjemy - kontynuował Martin. - Czemu nie moglibyśmy jej ufać? Nie miałoby to sensu, gdyby planowała nas zdradzić. Nieważne z jakiego powodu chce wyjść, to nie zmniejsza jej prawa do zaufania. - Ale skoro nie może nam powiedzieć nawet tego, oznacza to, że ona nie ufa nam. - To pewnie coś personalnego, czego nie może nam jeszcze powiedzieć, nie ma co tego roztrząsać. Są pewne rzeczy, których ja nie powiedziałem wam, i których wy nie

Kwintesencja Rozdział 1

Seria Tales Upon Tales Kwintesencja Rozdział 1 - Czarny Miecz Kropla potu stoczyła się z czubka mojego nosa, pulsujące ciepło od rozgrzanego metalu sprawia, że jest duszno po godzinach kucia go. Uderzam w czerwoną od żaru część metalu moim młotem aż iskry poleciały. Zbieram odpowiednią ilość many w prostej linii tuż przy części metalu i znów uderzam młotem. Jego kawałki zaczynają układać się w formę miecza, końcówka jest zaostrzona, a on sam poszerza się, ale gdy dochodzi do głowicy jest ona zrobiona cieniej, aby łatwiej było ją złapać. Chwyciłem gorący metal w rękę chronioną warstwą kamieni, skupiłem się i stworzyłem powietrzną magię pod dużym ciśnieniem aby wyostrzyć miecz i wygładzić każde wgniecenie w ostrzu. Następnie używałem magii ognia by stworzyć strumień płomieni i podgrzać metal aż świeci na biało i żółto, potem zmieniłem płomienie na zimną wodę. Mój cały warsztat wypełnił się parą, ale nie przestawałem produkować wody by ochłodzić metal szybciej. Gdy para s